Strona:PL Klementyna Hoffmanowa - Wybór powieści.djvu/158

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jawszy je subtelnie, zaczęła roznosić: jeden z nich ogromny dźwigając półmisek, podając go królowi, wyrzekł uroczyście: — »baran!« Król odpowiedzieł wykrzyknikiem: — »A!« i tak działo się z kolei na około całego stołu; a przez minut kilka wyraz baran i wykrzyknik A! jedynie były słyszane; każdy zaś nakładał sobie kopiaste talerze, jadł i chwalił. Spytałem się Zabłockiego, coby to znaczyć miało, czy to ceremonia jaka? »Nie odpowiedział, ale król nad wszystkie mięsiwa baraninę przekłada; codzień musi być na stole jego, a że Tremon tak ją przyprawią odmienia, iż czasem trudno poznać co to jest? mają rozkaz roznoszący oznajmiania w takim razie godność półmiska podawanego każdemu; a każdy jak widzisz, raduje się, bierze je i chwali.«
Właśnie dojadał król ulubionej sobie potrawy, kiedy wszedł Tremon, nadworny kuchmistrz, czyli Maitre d’hotel, brat kucharza. Dosyć bowiem szczególnem, a wielce pomyślnem zdarzeniem, dwóch braci dostało się w służbę króla; jeden urządza, drugi wykonywa: panuje między niemi braterska zgoda; i z tej przyczyny stół królewski tak dobrze urządzony i smaczny, jak rzadko którego monarchy. Szkoda że to szczęście króla Stanisława wyżej nad stół nie sięga!... Tremon człowiek wcale do rzeczy, pełno i porządnie ma w głowie, jak w dobrze urządzonej śpiżarni: botanik biegły; skoro wszedł, król powitał go temi słowy: »Jak się masz Tremonku, uraczyłeś nas dzisiaj; był barszcz, kiełbasa, jest baran. Powiesz bratu, dodał, ostatnie kładąc do ust kawałki, że wybornie przyrządzony.« »Zda mi się, że tu imbieru użyto, powiedział Naruszewicz i przedziwnie smakuje.« »Jam też nigdy jeszcze imbieru jak rośnie nie widział,« rzekł król. »Najjaśniejszy Panie, odezwał