Strona:PL Klementyna Hoffmanowa - Wybór powieści.djvu/146

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

swemi: ja przecież dostrzegłem pod tą ucieszną barwą smutek ukryły i rzewność myśli, i może to ze mną podobieństwo skłonności całej przyczyną. CzłowieK rad widzi podobnych sobie. Zabłocki, który ledwie ma tat dwadzieścia i kilka, piękną już pozyskał sławę. Jest dotąd a może będzie na czas długi, najcelniejszym komicznym pisarzem Polski; łączy znajomość sztuki dramatycznej i serca ludzkiego; panem jest języka, którym włada według woli a zawsze szczęśliwie.
Król zowie go swoim Molierem; bardzo jego prace lubi, i nawet, co nie zawsze drugim pisarzom uchodzi, gminnym i swawolnym mu być pozwala. Jest to może przywilej po mistrzu; a Stanisław August któryby dosyć pragnął wyjść na Ludwika XIV, może nie śmie delikatniejszych od niego mieć uszów. Niedawno Zabłocki dostał medal z napisem merentibus; zaszczyt dotąd znakomitszy od wielu orderów, bo nie tak pospolity. Bardzo więc byłem rad temu, że taki nawinął mi się przewodnik, i z większą jeszcze niecierpliwością, bo pewniejszy powodzenia, oczekiwałem owego czwartku. Nadszedł — o trzy kwadranse na drugą ruszyliśmy remizą w mundurach województw naszych, wyfryzowani i wypudrowani, przy szpadach; zdawało mi się żem podrósł, i na wszystkich których spotkaliśmy, patrzałem z góry. Wjechawszy na dziedziniec stanęliśmy przed korpusem zamkowym i weszli na marmurowe schody, które lubo bardzo piękne i eleganckie, nie są przecież wspaniałe. Rozstawiona służba pokazywała nam z kolei dokąd udać się mamy; przeszliśmy pokojów kilka: każdy z nich tchnie tym gustem, który odznacza wielkie i drobne dzieła, wykonane pod okiem Stanisława Augusta. Posiada on bowiem ten