Strona:PL Klementyna Hoffmanowa - Wybór powieści.djvu/094

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

bydlę.... Jeśli Bogu się tak spodobało i mimo mój pośpiech pan zamrze, to przy onej większej stracie, ta małą mi się wyda, a jeśli zaś Bóg dobry da, że mu te leki życie i zdrowie przywrócą, bierz tam licho i drugiego takiego konia, gdybym go jeno miał....« Z takiem sercem przywiezione lekarstwo, jakże pomódz nie miało?.... Pomogło...., sprawiło więcej pożądany, niźli spodziewany skutek. Wnet życie śmieć zwalczyło — w krótkim czasie dziedzic do zdrowia powracać zaczął. Do łez go rozrzewnił postępek Pawła Koczmary; kazał go przywołać do siebie, dziękował mu jako zbawcy swemu; chciał mu darować sześćset złotych, ale poczciwy kmiotek podziękował, mówiąc: »Niech mi Wielmożny Pan tej krzywdy nie robi, co z serca wyszło, worek nie zapłaci«. Lecz właśnie jarmark w Łęczny nadchodził już zupenie zdrów dziedzic pojechał do tego miasteczka, a z największem staraniem dobrawszy takiego samego dla Koczmary rumaka, sam mu go do chaty odprowadził. — Cieszył się odzyskanym koniem przywiązany rolnik, ale może więcej jeszcze go cieszyła czerstwa twarz pana, nadobny uśmiech dziękującej mu pani, i wesołe koło Ojca rumianych paniątek pląsy.




Syn Koszykarza.


Coraz bardziej i w naturze i w pamięci nikły wszelkie ślady zimy, a wiosna w coraz większe stroiła się wdzięki; codzień łąki i pola grubszym okrywały się kobiercem, codzień liść gęstszy odziewał drzewa, codzień przybywał kwiat nowy.