Strona:PL Klementyna Hoffmanowa - Wybór powieści.djvu/013

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— A potem co? — przerwała Józia.
— Słuchaj tylko cierpliwie, — mówiła Paulina. — Czytałam w jednej starej książce, że dawno, dawno, kiedy przypadkiem kilka osób, nieznanych sobie, zeszło się do jednego domu, opowiadały sobie wzajemnie historyę życia swego, i tym sposobem się poznawały. Czemużbyście wy tak zrobić nie miały, kochane dzieci? Spróbujcie! niech każda z was powie, co tylko pamięta z tego, co jej się od urodzenia dotychczas zdarzyło, to jest historyą życia swego; a obaczycie, że wnet nie będzie już żadna patrzała z pod oka na drugą, nie będziecie ziewać ani się nudzić, i przed końcem wieczora tak będziecie dobrze z sobą, jak gdybyście się oddawna znały.
Podobała się ta myśl Józi i innym dziewczętom; wstały, poszły do kominka, siadły na kanapkach, ale każda z nich byłaby chciała słuchać, a mówić sama nie miała ochoty. Anielka Jabłońska mówiła, że nie potrafi; Joasia Brzeska, że niema co powiedzieć; Marynia Kaniewska, że nie wie od czego zacząć, Józia, że nie chce być pierwszą. Dobra Paulina zachęcała dziewczęta jak mogła, każda się tłumaczyła i wzdragała; ale nareszcie każda powiedziała, że byle tylko która inna zaczęła, ona potem powie. — Usłyszawszy te słowa, Paulina powiedziała do Józi:
— Przynieś papieru, pióro i kałamarz.
Józia przyniosła wszystko, Paulina podarła papier na cztery karteczki, spytała się każdej dziewczynki o jej lata i imię, napisała na osobnej karteczce, zwinęła je w trąbkę, wzięła mały koszyczek, wrzuciła w niego karteczki, zamieszała i podała go najstarszej z panienek