Strona:PL Klemens Junosza Donkiszot żydowski.djvu/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Gdyby poeta był przy katastrofie obecnym, zaśpiewałby niezawodnie: „O pełni miłości i słodyczy! i w kącie i w kałuży — pozostaliście zawsze nierozdzielni“! Niestety, w karczmie, w Pijawkach, nie nocował żaden poeta, tylko prozaiczny arendarz i Senderił. Mężowie ci wypchnęli cielę za drzwi, do obory — a wielkiego podróżnika do alkierza, gdzie ułożyli go na kilku snopach słomy — i dali mu poduszkę pod głowę...
Na drugi dzień po tej „mikwie“, Beniamin uczuł się znacznie rzeźwiejszym, zimna kąpiel nadała członkom jego nieco świeżości. Wielki podróżnik, w przypadku, jaki mu się w nocy przytrafił, widział wyraźny cud i poczytywał to sobie za dobrą wróżbę. Miał też z tego powodu przemowę do swego towarzysza, mniej więcej takiej treści:
— Widzisz, kochany Senderił, jak ludzie są źli i grzeszni, uskarżając się na różne przypadki i nieszczęścia, gdy tymczasem w nieszczęściu zadatek szczęścia się mieści. Albowiem opatrzność wybiera na posłanników swoich rozmaite stworzenia, nawet bydlęta... Wszak w wypadku wczorajszym na moje cierpienie lekarzem było cielę... Nie trzeba lekceważyć stworzeń, chociażby