Strona:PL Karol May - Winnetou w Afryce.djvu/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

lękające się światła dziennego. Bo też z jakiego innego powodu kapitan handlowego parowca był winien wdzięczność oficerowi wojsk tuniskich? Ta okoliczność umocniła mnie w podejrzeniach, które uprzednio powziąłem wobec Kalafa Ben Urik, i spotęgowała nieufność do pozornie uczciwego i prawego wyglądu quasi-Huntera.
Dostaliśmy dwie małe kajuty — w każdej było miejsca na dwie osoby. Zachodziło pytanie, kto będzie towarzyszem Huntera? Porozumieliśmy się w kilku słowach. Postanowiłem zostawić wybór Hunterowi. Jego rozstrzygnięcie miało być dla nas wskazówką.
Z początku umieszczono bagaż w jednej kajucie, lecz, skoro okręt podniósł kotwicę, rozmieściliśmy się wygodnie na pokładzie. Siedzieliśmy, paląc, pod nakryciem płóciennem, i gwarzyli o rozmaitych rzeczach. Nietrudno było zauważyć, że Hunter przyglądał się nam uważnie. Znał już dobrze Emery’ego, lecz pragnął poznać mnie. Udzielałem mu się z wylewnością, chciałem bowiem Jonatana grzecznością pozyskać. Byłbym bardzo zadowolony, gdyby mnie wybrał na współlokatora kajuty, gdyż wtedy mógłbym go łatwiej obserwować.
Moje zachody, zdawało się, były płonne, gdyż ilekroć spoglądałem nań znienacka, widziałem badawczo wpatrzone we mnie oczy, które natychmiast odwracał. Wiedziałem, że mój wygląd zasługuje na zaufanie. Nieufność, którą w nim zaczynałem budzić, mogła być tylko następstwem obciążonego sumienia.