Strona:PL Karol May - Winnetou w Afryce.djvu/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Dopiero co przybyłem z Egiptu.
— Czy pomyślał pan wzięcie mieszkania w hotelu?
— Jeszcze niezupełnie, przynajmniej o ile to mnie dotyczy. Moi przyjaciele zaś chyba wynajęli. Mam ze sobą dwóch towarzyszy.
— Kto?
— Czy przypomina pan sobie moje przygody w pustyni algerskiej?
— Tak. Karawana rozbójników, co zabił słynący Anglik i do domu zaprowadził wolnych jeńców.
— Słusznie. Ów słynny Anglik, Emery Bothwell, jest tutaj. A czy pamięta pan z moich opowiadań wodza Apaczów Winnetou?
— Z dokładną, nieprzemijającością dla pamięci pańskiej trwałości z Indjanami, u których Winnetou pana główny z przyjaciół.
— Tak. I otóż ten wódz indjański jest również ze mną. Opowiem panu, z jakiego powodu i w jakim celu zszedłem się z tymi dwoma niewykłymi ludźmi.
— Tak, opowie mi pan wszystko, — zaczął i zapytał, czy Winnetou ma swą srebrną strzelbę, a ja niedźwiedziówkę i sztuciec. Posługiwał się teraz językiem arabskim, którym władał bezbłędnie. Potwierdziłem i zapytałem:
— Ale czemu pan wypytuje o naszą broń?
— Ponieważ może nam się przydać.
— Jakżeto?