Strona:PL Karol May - Winnetou 05.djvu/028

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   20   —

powstaje, gdy się usuwa piasek. Wpadło mi też w oko to, że piasek tworzył tutaj kolistą powierzchnię, wyglądającą tak, jak gdyby go ktoś naumyślnie rozsypał. Zacząłem skwapliwie grzebać palcami. Wnet z przerażeniem spostrzegłem, że ręka zabarwiła mi się krwawo, a piasek był także czerwony i wilgotny. Leżąc na ziemi całem ciałem, zbadałem wszystko dokładniej i przekonałem się, że zakryto tu piaskiem dużą i głęboką kałużę krwi.
To mię naprowadziło na domysł, że tu popełniono morderstwo; krwi zwierzęcej bowiem nie staranoby się tak ukryć. Na górze śladów nie było, gdyż twardy grunt nie dopuszczał odcisków, kiedy jednak rzuciłem okiem na drugą stronę, porosłą trawą bawolą, zauważyłem kilka śladów nóg ludzkich, oraz dwa długie pasy, jak gdyby ciągnięto człowieka, którego nogi wlokły się po ziemi.
W tem miejscu było nader niebezpiecznie przechodzić z jednej strony na drugą. Krew nie wsiąknęła była jeszcze zupełnie w ziemię, a ślady były tak świeże i dobrze utrzymane, że prawdopodobne morderstwo mogło się zdarzyć niedawno, a mordercy znajdować się jeszcze całkiem blizko. Dla tego zlazłem po tej stronie nasypu, poszedłem wstecz znaczną przestrzeń i dopiero tam poczołgałem się przez nasyp na drugą stronę ku wschodowi.
Odbyło się to bardzo powoli, gdyż przy wszelkich ruchach i postawach ciała musiałem zastosować całą przebiegłość i zręczność, aby nie dać się spostrzec, gdyby niebezpieczeństwo było blizko. Szczęściem rosły tu krzaki bliżej siebie, a chociaż musiałem starannie ukrywać się za każdym i przenikać bystro wzrokiem następny, zanim się odważyłem przebiec przez dzielącą je przestrzeń, dostałem się przecież bez wypadku poniżej miejsca, gdzie przedtem zauważyłem krew na nasypie.
Naprzeciwko grupki czereśni, pod którą leżałem zaczajony, rósł krzak, oddalony od niej o ośm metrów. Jakkolwiek czereśniowe zarośla przeszkadzały mi w swo-