Strona:PL Karol May - Winnetou 03.djvu/065

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   53   —

swoją należytość. Oni nie potrafią ścierpieć przy sobie „czerwonej skóry“, ale wódz Apaczów, Winnetou, nie odchodzi dlatego, że się ich boi, lecz z tego powodu, że przekonał się, iż u tych bladych twarzy tylko barwa skóry, a nie duszy jest jasna. Dla niego byłby pobyt wśród nich bardzo nieprzyjemny.
Wziął rusznicę i opuścił lokal, nie rzuciwszy na nikogo okiem. Nawet na mnie nie spojrzał.
Teraz rowdies znowu nabrali życia. Ciekawość ich jednak przewyższała zdaje się gniew, zawstydzenie i troskę o nieprzytomnego towarzysza. Zapytali gospodarza przedewszystkiem, ile otrzymał od Indyanina.
— Nugget. — odrzekł zapytany, pokazując im kawałek szczerego złota wielkości laskowego orzecha. — Nugget, który wart przynajmniej dwanaście dolarów. To okno stare i zbutwiałe z szybami, w wielu miejscach popękanemi, doskonale mi się opłaciło. Zdaje się, że miał pełną sakiewkę nuggetów.
Hultajów opanowała złość z tego powodu, że czerwonoskóry posiada taką masę złota. Nugget gospodarza przechodził z rąk do rąk, przyczem oceniano jego wartość. My, korzystając z tej sposobności, zapłaciliśmy i wyszliśmy z gospody.
— No, jakież wrażenie zrobił na was ten Apacz? — zapytał mnie Old Death, kiedyśmy szczęśliwie na dworze stanęli. — Czy znajdzie się drugi taki Indsman? Te łotry zlękły się go, jak wróble na widok sokoła. Jaka szkoda, że go już nie zobaczę! Należało pójść trochę za nim, aby się dowiedzieć, co tutaj robi, czy obozuje za miastem, czy też zajechał do jakiego hotelu. Musiał gdzieś konia umieścić, gdyż nie można sobie Apacza, a szczególnie Winnetou, wyobrazić bez konia. Zresztą, sir i wy także sprawiliście się nieźle. Byłem już niemal w strachu, bo to zawsze niebezpiecznie wdać się z takimi łotrami, ale odwaga i zręczność, z jaką obeszliście się z tą psią bestyą, każe się spodziewać, że niedługo będziecie greenhornem. Ale oto już nasze mieszkanie! Czy wejdziemy? Taki stary trapper, jak ja, tylko z ko-