Strona:PL Karol May - Winnetou 01.djvu/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   94   —

— Rollins mógł uniknąć śmierci i tylko ja mu przeszkodziłem?
— Yes.
— Ja zaś sądzę, że niedźwiedź go pochwycił, zanim ja nadszedłem!
— Kłamstwo!
Well, to posłyszycie i poczujecie prawdę!
Po tych słowach wytrąciłem mu lewą ręką rewolwer, a prawą wymierzyłem tak potężny policzek, że potoczył się może o sześć kroków na ziemię. Zerwał się, wyjął nóż z za pasa i przybiegł do mnie, rycząc jak wściekłe zwierzę. Odparowałem pchnięcie nożem lewą ręką, a prawą grzmotnąłem go po głowie tak mocno, że padł nieprzytomny pod moje nogi.
— Uff, uff! — zawołał zdumiony Inczu-czuna, zapominając na widok tego ciosu myśliwskiego o zwykłem indyańskiem panowaniu nad sobą. Ale już w następnej chwili poznałem, że żałował tego uznania.
— To był znowu Shatterhand, — rzekł surveyor Wheeler.
Nie zważałem na te słowa, lecz zwróciłem oczy na kolegów Rattlera. Widziałem, że są wściekli, ale żaden nie odważył się ze mną zaczepić. Zdobyli się tylko na to, że dużo mruczeli i klęli pomiędzy sobą.
— Weźcie się raz porządnie do Rattlera, mr. Bancrofcie! — rzekłem do inżyniera. — Nic mu nie uczyniłem, a on szuka ze mną wciąż zwady. Obawiam się, że w obozie przyjdzie z tego powodu do morderstwa, albo zabójstwa. Odprawcie go, a jak nie, to ja mogę odejść.
— Oho, sir, tak źle chyba jeszcze nie jest!
— Tak, jest źle. Macie tu jego nóż i rewolwer. Nie oddajcie mu ich, dopóki się nie uspokoi, bo zapewniam was, że będę się bronił, a jeśli jeszcze raz przyjdzie do mnie z bronią w ręku, to go zastrzelę. Nazywacie mnie greenhornem, ale ja znam prawa preryi. Kto mi grozi rewolwerem lub nożem, tego wolno mi zabić na miejscu.