Strona:PL Karol May - Winnetou 01.djvu/028

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   22   —

tam tak prędko, że nie mogłem dokładnie przeczytać złotych liter na szybach, zdawało mi się jednak, że zobaczyłem słowa Office i surveying. Okazało się też niebawem, że się nie pomyliłem.
Siedzieli tam trzej panowie, którzy z Henrym przywitali się serdecznie, a ze mną uprzejmie i z nieukrywaną ciekawością. Na stołach leżały mapy i plany, a wśród nich rozmaite przyrządy miernicze. Byliśmy w biurze geodetycznem. Cel tych odwiedzin nie był mi wiadomy. Henry nie przyszedł ani z zamówieniem, ani po informacyę, tylko jakby na przyjacielską pogadankę, która się też bardzo szybko rozwinęła i zeszła oczywiście na znajdujące się tutaj przedmioty. Ucieszyłem się nawet tem, gdyż mogłem w niej wziąć większy udział, niż gdyby mówiono o sprawach amerykańskich, których jeszcze dobrze nie znałem.
Henry interesował się dziś widocznie bardzo miernictwem, chciał wiedzieć wszystko i tak mnie powoli wciągnął w rozmowę, że w końcu sam odpowiadałem ciągle na pytania, objaśniałem użycie różnych przyrządów; pokazywałem, jak się rysuje mapy i plany. Był ze mnie istotnie tęgi greenhorn, gdyż nie odgadłem ich zamiaru. Uderzyło mnie to dopiero, gdy powiedziałem, co wiem o różnicy zdjęć metodą współrzędnych, biegunową i dyagonalną, o pomiarach perimetrycznych i o trygonometrycznej triangulacyi, oraz zauważyłem, że ci panowie dają rusznikarzowi tajemne znaki. Wstałem z krzesła, chcąc niejako zwrócić uwagę Henry’emu, że życzę sobie już wyjść. On się nie sprzeciwił, wobec tego wyszliśmy pożegnani jeszcze przyjaźniej, niż byliśmy przyjęci.
Gdy znaleźliśmy się w takiem oddaleniu od biura, że nie można nas już było zobaczyć, zatrzymał się Henry, położył mi rękę na ramieniu i rzekł, promieniejąc zadowoleniem:
— Sir, człowieku, młodzieńcze, greenhornie, ależ zrobiliście mi przyjemność! Jestem wprost dumny z was!
— Czemu?