Strona:PL Karol May - Ocalone miljony.djvu/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ukazał wrogom, — a dookoła leżą wojownicy Nijorów. — Wstańcie z trawy!
Podnieśli się i utworzyli nieprzerwany łańcuch, łańcuch groźnych wojowników ze strzelbami skierowanemi wdół. Naraz rozległ się obok Winnetou głos:
— Czy sam jeden mam ślęczeć w trawie? Tu oto stoi Emery Bothwell, Englishman. Pokażą wam, jak należy działać!
Zeszedł szybko do Mogollonów, wyrwał flintę najbliżej stojącemu wrogowi, wręczył ją jednemu z Nijorów, i rozkazał grzmiącym głosem:
— Niechaj Mogollonowie oddadzą swoją broń i rzucą noże, jeśli nie chcą momentalnie paść od naszych kul!
I, zwracając się do drugiego Mogollona, który oglądał go nieprzytomnie, huknął nań:
— No, ruszaj-że się! Na górę z flintą!
Wyciągnął rewolwer i przystawił do torsu czerwonego, który czem prędzej oddał broń. Czy to ów przykład zdziałał, czy też śmiałe wystąpienie Englishmana, czy owe liczne i groźnie patrzące lufy, czy oszołomienie, czy może to wszystko razem, dosyć, że Mogollonowie nie ważyli się bronić, a tem bardziej dać ognia. Podali na górę swoje strzelby, a po nich rzucili noże. Byli opanowani nakazem posłuszeństwa. Ogarnęła ich prawdziwa panika. Tem dzikszy natomiast był Melton. Krzyczał, aby nie słuchali nas; kazał strzelać; klął i urągał; nazywał ich tchórzami, ale sam nie śmiał podnieść flinty, — nie ważył się bronić. Emery, który