Strona:PL Karol May - Ocalone miljony.djvu/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wartę nad ranem, godzinę, o której powinien był nas obudzić.
Spałem tak twardo, jak rzadko kiedy. Nijora, który mnie obudził, opowiedział mi później, że musiał kilkakrotnie mną potrząsać. Nie wyspaliśmy się należycie, gdyż obudzono nas na dwie godziny przed świtem. Po przekąszeniu byle czego, pojechaliśmy drogą tą samą, którą uprzedniośmy przybyli.
Mieliśmy za sobą już zapewne koło trzech niemieckich mil, kiedy zaczęło świtać. Teraz Winnetou zwolnił biegu konia. Po godzinie osadził go na miejscu i, wskazując na prawo, rzekł:
— Tam leżą Głębokie Wody. Nie powinniśmy dalej jechać; musimy czekać na Nijorów.
— A jeśli przybędą za późno? — zapytał Emery.
— Nawet w tym wypadku Mogollonowie nam nie umkną, gdyż napadniemy na nich między Głębokiemi Wodami a Cienistem Źródłem. Atoli Winnetou jest przeświadczony, że Nijorowie przybędą na czas.
Znowu słuszność była po jego stronie; przybyli na czas. Czekaliśmy niespełna pół godziny, gdy z południo-zachodu wyłoniła się chmara jeźdźców, zbliżających się do nas w galopie. To byli oczekiwani Nijorowie. Nie znaliśmy ich, oznajmili to nam nasi wywiadowcy. Spięli konie ostrogami, nadlecieli jak burza i zatrzymali się, tworząc prosty szereg w niewielu krokach od nas. Jeden z nich wysunął się z szeregu i rzekł:
— Jestem Bystre Oko, młodszy brat Szparkiej Strzały. Wódz przysyła Winnetou i Old Shatter-