Strona:PL Karol May - Ocalone miljony.djvu/116

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— W takim razie zostawię mu także obie strzelby.
— Zostaw jedynie niedźwiedziówkę; sztuciec ja zabiorę ze sobą.
— Poco?
— Podczas gdy podkradniesz się do Mogollonów, ja opodal będę nasłuchiwał. Jeśli ci się przytrafi nieszczęście, powstanie zgiełk, który niezawodnie usłyszę. Wtenczas tylekroć wystrzelę ze sztućca, że przerażą się i puszczą ciebie.
Wręczyłem zatem Nijorze ciężką strzelbę, — Winnetou wziął mój sztuciec — poczem poszliśmy na południe w kierunku Cienistego Źródła.
Chmura tak przyćmiła światło gwiazd, że nawet w dziesiątej części nie widać było tak jasno, jak poprzednio. Po upływie przeszło piętnastu minut Winnetou zatrzymał się i oświadczył szeptem:
— O sto kroków stąd znajdziesz się przy pierwszej krzewinie, którą znasz, ponieważ już tam byliśmy. Nawprost niej bije źródło, nad którem siedzi wódz. Płynie na lewo; tam siedzą pozostali wojownicy. Między nimi, a wodzem stoi powóz.
— A gdzie są konie?
— Skubią trawę po tamtej stronią zagajnika.
— Spróbuję podkraść się do wodza.
— W takim razie brat mój musi być nader ostrożny.
— Czemuż to Winnetou udziela mi takiej rady? Wódz siedzi wpobliżu Źródła — tam rośnie gęsto za-