Strona:PL Karol Dickens - Wielkie nadzieje Tom I.djvu/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Zapłakałem i objąwszy Józefa, prosiłem o przebaczenie. Rzucił pogrzebacz i objął mię.
— Zawsze byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Nie prawdaż? No, nie płacz, stary przyjacielu!
Gdy minęła ta mała przerwa, mówił dalej:
— Tak więc, widzisz Pip, jak się to stało... Gdy weźmiesz mnie w swe ręce i zaczniesz uczyć, (tylko muszę cię uprzedzić, że bardzo smutna rzecz uczenie, bardzo smutna), to uważaj, aby pani Józefowa nie wiedziała o tem. Trzeba to wszystko czynić pokryjomu. A dlaczego pokryjomu, zaraz ci powiem, Pip!
Znowu wziął pogrzebacz, bez którego trudnoby mu było objaśnić to.
— Siostra twoja oddana rządom.
— Rządom?
Byłem przestraszony i w głowie błysnęła mi przez głowę przykra myśl, (a także, boję się powiedzieć, nadzieja) że chce się rozwieść z Józefem a wyjść za mąż za jakiegoś lorda z admiralicyi lub policyi.
— Oddana rządom to znaczy, że lubi rządzić tobą i mną.
— Ach, to to znaczy.
— I dlatego nie bardzo lubi uczonych — ciągnął — szczególnie zaś będzie przeciwną,