Strona:PL Karol Dickens - Walka życia.djvu/7

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



CZĘŚĆ I.

Niegdyś w potężnej Anglii odbyła się krwawa bitwa, mniejsza o to, gdzie i kiedy. Bito się cały długi, letni dzień, kiedy już zielenieć zaczęła bujna trawa. Polne kwiaty, stworzone ręką Boga, by w ich pachnących kielichach zbierała się rosa poranna, w dniu tym przepełnione krwią z drżeniem pochyliły się ku ziemi. Owady, które subtelną swą barwę otrzymały od niewinnych liści i traw, w tym dniu ubarwiły się posoką umierających, a umykając w trwodze, pozostawiały za sobą nie zwyczajny ślad. Różnobarwne motyle roznosiły na swych skrzydłach zapach krwi. Rzeczka poczerwieniała. Stratowane pole pokryło się błotem, a oddzielne kałuże, zbierające się w śladach nóg ludzkich i końskich kopyt, migotały w słońcu złowieszczym połyskiem.
Nie daj nam Boże widzieć to, co zobaczył miesiąc, wypłynąwszy z poza ciemnego obramo-