Strona:PL Karol Dickens - Walka życia.djvu/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— I zaświadczone, stosownie do wymagań prawa — dodał Snitczy, odsuwając od siebie talerz i biorąc papiery, które jego towarzysz wyjmował i rozkładał na stole. — Potrzeba nam dwóch obcych świadków na to, żeśmy z Kreggsem brali udział w czuwaniu nad kapitałem. Czy umiesz czytać, pani Niukom?
— Nie jestem zamężną, panie.
— O przepraszam, żem się tego nie domyślił! — zaśmiał się Snitczy, patrząc na jej postać — Ale czytać umiesz?
— Trochę.
— Może pani się uczy czytać, studyując od rana do wieczora obrzęd ślubny? — zażartował adwokat.
— Nie — odpowiedziała Klemensi — to jest ponad moje siły. Czytam tylko na naparstku?
— Na naparstku, co też ty prawisz, moja kochana?
— I na tarce? — dodała Klemensi.
— Na jakiej tarce? Ona chyba zwaryowała! — zawołał Snitczy, otwierając ze zdziwienia oczy. — Trzeba ją oddać pod opiekę lorda-kanclerza.
— No, a jeżeli ma jakąś własność? — wtrącił Kreggs.
— Grez wmieszała się i objaśniła, że na każdej z wymienionych rzeczy jest napis, a naparstek i tarka stanowią całą podręczną biblio-