Strona:PL Karol Dickens - Cztery siostry.djvu/95

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Tak, — odpowiedziała z błyskiem radości w oczach.
— Nos trochę zadarty?
— Nie, — rzekła Teresa z rozczarowaniem, — rzymski nos!
— Powiedziałem: rzymski nos, prawda? — mówił dalej niezrażony niczem Flamwell. — Bardzo elegancki młodzian?
— O tak!
— W ruchach szlachetność — znać dobre wychowanie?
— Naturalnie! — chóralnie odkrzyknęła cała rodzina. — Pan go musi znać!
— Wiedziałem, że utrzymujesz stosunki z tą osobistością — zawołał triumfalnie pan Malderton. — Jak sądzisz, kto to?
— Wnosząc z waszego opisu, — rzekł Flamwell prawie szeptem, udając głęboką zadumę — sądzę, że najprawdopodobniej chodzi o Prześwietnego Augusta Fitz-Edward Fitz-John Fitz-Osborne. Jest to bardzo obiecujący młodzieniec, jakkolwiek trochę ekscentryczny. Niezmiernie prawdopodobne, że zmienił nazwisko dla jakichś ukrytych celów.
Serce Teresy zabiło jak młot. A więc mógł to być Prześwietny August Fitz-Edward Fitz-John Fitz-Osborne! Jak wspaniale będzie wyglądało to nazwisko na dwóch eleganckich glazurowanych kartach, związanych białą atłasową wstążką! „Prześwietna Pani Auguścina Fitz-Edward Fitz-John Fitz-Osborne“! Co za rozkosz!
— Za pięć piąta, — rzekł pan Malderton, spoglądając na zegarek. — Przypuszczam, że nie zrobi nam zawodu.