Strona:PL Karol Dickens - Cztery siostry.djvu/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ciutko, — zwrócił się do Dumps’a, otwierając drzwi i pomagając mu wysiąść z takim spokojem, jakgdyby wszystko było w porządku. Oburzenie Dumpsa wzięło górę nad jego cyniczną równowagą. — Drury-lane! — syknął głosem chłopca, którego po raz pierwszy kąpią w zimnej wodzie.
— Doory-lane? Czy tak? Trzecia ulica na prawo, proszę pana.
Dumps się pienił. Ścisnął w garści parasol i odszedł, postanawając nie płacić za jazdę. Dziwnym trafem konduktor był wprost przeciwnego zdania i niewiadomo, czemby się to wszystko skończyło, gdyby woźnica nie umorzył kłótni w sposób zupełnie zadowalający.
— Hallo! — rzekła ta znakomita osobistość, stając na kozłach i opierając się ręką o dach omnibusu. — Hallo, Tom! Powiedz panu, że jeżeli czuje się obrażony, to możemy go zawieźć za darmo na Edgware-Road, a potem wysadzić na Doory-lane, kiedy będziemy wracali. Co szanowny pan na to?
Trudno było dłużej się opierać. Dumps zapłacił żądane sześć pensów i po upływie kwadransu maszerował po schodach domu przy Great Russel-street Nr. 14.
Wszystko mówiło o przygotowaniach podjętych celem przyjęcia „kilku — bardzo niewielu“ przyjaciół. Dwa tuziny nadliczbowych kieliszków i cztery tuziny szklanek do wina, nie grzeszących zbytnią przejrzystością i ozdobionych kłębkami słomy, przybyły przed chwilą i stały na tacy w korytarzu. W powietrzu unosiły się wonie muszkatołowej gałki, wina i migdałów. Z chodnika zdjęto pokrywę, a posążek Wenery na pierwszem pie-