Strona:PL Karol Dickens - Cztery siostry.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rzeniami usiłowała rozgrzać zimne dłonie, ale zaledwie je puściła, ciężko i bezwładnie opadły na kołdrę.
— To się na nic nie przyda, moja dobra kobieto, — rzekł lekarz łagodnym, uspakajającym tonem, odejmując rękę od chłodnej piersi mężczyzny, w której serce już nie biło. — Niech Pani odsunie firankę!
— Poco? — spytała, opierając się.
— Niech Pani odsunie żaluzję! — powtórzył lekarz wzburzonym głosem.
— Umyślnie zamknęłam światłu dostęp do pokoju — zawołała, zagradzając mu drogę, kiedy zwrócił się ku oknu, aby zdjąć storę — Panie, łaskawy Panie, niech się Pan ulituje nade mną! Jeżeli to już się na nic nie przyda i on naprawdę nie żyje, to niechaj jego zwłok nie widzą inne oczy, oprócz moich!
— Ten człowiek nie umarł lekką śmiercią — nie umarł także śmiercią naturalną — odparł lekarz. — Muszę, bezwzględnie muszę widzieć jego ciało — to mi nakazuje obowiązek!
Ruchem tak niespodziewanym, że kobieta nie zdążyła się zorjentować ani przeszkodzić, podbiegł do okna, zerwał firankę, wpuścił do pokoju oślepiający potok dziennego światła i powrócił na miejsce.
— Tu dokonano gwałtu — rzekł, wskazując palcem na trupa i wpatrując się z napięciem w twarz, z której czarna zasłona znikła po raz pierwszy.
W podnieceniu bowiem, jakie ją ogarnęło kilka chwil przedtem, nieznajoma zdarła z siebie czepek