Strona:PL Karol Dickens-Dawid Copperfield 243.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Przyznać muszę, że listy Ani najwięcej mi do tego dopomogły. Dotąd przesyłałem do Anglji tylko krótkie karty z nowym adresem i wiadomością o zdrowiu, stąd doniosłem pierwszy raz, że mi tutaj dobrze i że zostanę dłużej. Wkrótce otrzymałem odpowiedź i pierwszy list dłuższy od Ani.
Pisała po swojemu: serdecznie i prosto. Wyrażała ufność w moje moralne siły. Mówiła o cierpieniu jak o rzeczy nieuniknionej, od której życie wolne być nie może, które podnosi często naszą wartość, a pogłębia wszystkie uczucia i myśli. Człowiek silny z tej próby wychodzi zwycięsko, uszlachetniony i z bogatszą duszą. Pytała, czy pracuję i co robię. Potem kilku słowami przeniosła mię w czasy dzieciństwa, przypomniała szczęśliwe chwile, wywołała uśmiech na usta i zbudziła słodkie wspomnienia i spokojne, poważne myśli.
Jej list pokrzepił mię jak dłoń przyjazna. Odczytałem go kilkakrotnie i odpisałem tego samego wieczora, przyznając, że jak dawniej potrzebuję jej serca i rozsądku, gdyż sam sobie widocznie wystarczyć nie umiem.
Odtąd wymienialiśmy listy dosyć często. Zwolna w mej wyobraźni snuć się zaczęły pomysły, przejrzyste cienie, żądające kształtów, zbudziła się twórczość tak długo uśpiona i zacząłem pracować, pisać.
Pierwszą skończoną pracę posłałem na ręce Traddlesa i sprawiło mi wielką przyjemność jej ukazanie się w postaci książki. Zapał autorski ocknął się z całą potęgą, dając mi chwile najwyższej rozkoszy i nieznanego szczęścia. Imię moje stało się znane powszechnie.
Zatęskniłem wreszcie do swoich, do kraju, i zacząłem rozmyślać o niespodziance powrotu. Poco ich mam uprzedzać? Czy nie milsze będzie zjawienie się moje bez przygotowania? Uczułem, że ich kocham serdecznie, gorąco, że mam jeszcze na świecie drogie mi bardzo istoty.
To też radosna była chwila powitania, kiedy znalazłem