Strona:PL Karol Dickens-Dawid Copperfield 241.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I widziałem go w jego domu, otoczonego miłością i zbytkiem, bożyszcze matki, władcę nieograniczonego, którego wola była dla wszystkich wyrokiem. Lecz on w tym domu był gościem jedynie, jego energja nie miała tu pola.
Potem w Londynie. Czyż był złym duchem dla mnie?... Czy Ania miała słuszność?... Wybryk młodości to rzecz tak zwyczajna — zwłaszcza, że — jakież on miał obowiązki? Co go wiązało z ludźmi prócz zabawy?
Sam powiedział: źle zostałem wychowany...
Może zczasem byłby się zmienił, przesycony pogonią za przyjemnościami, coraz nową rozrywką. Czyż nie powiedział, że puhar rozkoszy wyczerpuje się prędko? Czy go wychylił do dna?... Co mu przyniósł ten rok ostatni?...
Leży martwy i piękny, życie nie powróci, jakiż ślad po nim został? Jakie u ludzi wspomnienie?
Zdawało mi się, że widzę przed sobą bezcenne skarby ducha zmarnowane, inne rozbicie okrętu wśród burzy... I ból ściskał mi serce, oddałbym pół życia, gdybym mógł przelać je w pierś przyjaciela...
Gdy stanąłem przed matką, nie mogłem znaleźć słowa. Jak powiedzieć jej rzecz tak okropną?
— Czy pan chory? — spytała, widząc moją bladość.
— Nie, pani — wyjąkałem drżącym głosem.
— Mój syn? — szepnęła nagle przerażona.
— Słaby — odpowiedziałem bezdźwięcznie.
— Gdzie on? — krzyknęła prawie i chciała się podnieść, lecz zrozumiała wszystko z wyrazu mej twarzy.
Nie widziałem takiej bladości, jaka okryła ją nagle. Wyprostowała głowę, oczy stanęły słupem, zesztywniała.
Panna Róża z krzykiem rzuciła się ku niej, zadzwoniłem na służbę, wezwano doktorów. Pani Steerforth leżała sztywna, skamieniała, bez ruchu i bez mowy, cichy jęk tylko od czasu do czasu był oznaką życia i bólu.
Złożyliśmy w rodzinnych grobach jego zwłoki. Odjechałem.
Powróciłem tak wyczerpany, że już nie miałem siły na-