Strona:PL Karol Dickens-Dawid Copperfield 225.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wszyscy, a dla niej Peggotty będzie wystarczającą opiekunką na tak krótki przeciąg czasu.
Nie śmiałem się sprzeciwiać, tak denerwował ją najmniejszy opór pod tym względem. Okazało się wtedy, że umie być stanowczą.
W przeddzień wyjazdu Traddles zawiadomił mię w krótkich wyrazach, że pan Micawber porozumiewał się z nim w tym tygodniu, zasięgając porady prawnej, że sprawa jest poważna i powinniśmy się stawić napewno.
Wobec tego wyruszyliśmy, zabrawszy z sobą pana Dicka, którego nie mogliśmy zostawić samego. Stanęliśmy w hotelu i nazajutrz rano o godzinie dziesiątej oczekiwaliśmy przybycia pana Micawbera w salonie.
Babka chodziła tam i napowrót po pokoju, Traddles przesuwał rękę pomiędzy włosami i niby czytał dzisiejszą gazetę, ja stałem w oknie i patrzyłem na zegarek
— Pisał do mnie, że zapewne stawi się dopiero o wpół do jedenastej — zauważył Traddles obojętnie.
Spojrzałem na niego: widocznie w ostatnim tygodniu stale porozumiewał się z panem Micawberem. Ale on niby znów czytał gazetę.
Nakoniec zobaczyłem na rogu ulicy zbliżającego się pana Micawbera. Wkrótce wszedł do pokoju, poważny i wyprostowany, z twarzą bladą i wyzywającem spojrzeniem.
Pan Dick natychmiast mocno wstrząsnął jego ręce.
— Witam szanownych państwa — przemówił głosem uroczystym. — Jestem punktualny. Wezuwjusz wybuchnie za chwilę. Raczcie udać się ze mną do mieszkania pana Wickfielda.
— A czy pan po śniadaniu? — zapytał pan Dick z troskliwością.
— Panie Dixon — odpowiedział pan Micawber, podnosząc na sufit surowe spojrzenie — ja i apetyt dawno jesteśmy sobie obcy!