Strona:PL Karol Dickens-Dawid Copperfield 216.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Doro, najdroższa żono, czy jestem złym mężem? — pytałem jej troskliwie. — Co ci jest, mój skarbie?
Miała łzy w oczach, westchnęła głęboko.
— Czy nie żałujesz, Dewi, że się ożeniłeś ze mną? — spytała kiedyś cichym, drżącym głosem.
— Doro! — oburzyłem się na to pytanie.
— Bo widzisz, Dewi, wyście wszyscy mądrzy, wszystko umiecie, nawet ta Peggotty, a ja jestem jak dziecko, chociaż jestem żoną. Ach, Dewi, takbym chciała być taką jak Ania!
— Ania jest dla mnie siostrą — powiedziałem — a ty złotym kwiatkiem, który kocham nadewszystko.
— Chciałabym się nauczyć wszystkiego od Ani — powtarzała mi nieraz.
Była ogromnie dumna z mej autorskiej sławy, chodziła na paluszkach, gdy zasiadałem przy biurku, ale wkońcu robiło jej się smutno, że nie mogła ze mną rozmawiać. Na szczęście, była teraz w domu babka, która ją zabierała do swego pokoju i starała się zająć rozmową. Poczciwe dziecko słuchało jej z wielką uwagą i mówiła mi potem, że uczy się życia.
Pan Dick naturalnie odwiedzał nas często. Z początku Dora trochę go się obawiała, ale potem zaprzyjaźnili się szczerze. Razu jednego przyniósł jej ciężkie pudełko i otworzył je z miną tajemniczą. Było pełne świecących, wyczyszczonych monet.
— To mój majątek — szepnął — zbieram dla niej. (To znaczyło: dla miss Betsy). Co tydzień chowam wszystko, co zarabiam. Będzie znowu bogata. Już napisałem testament.
Po tem zwierzeniu Dora pokochała prawdziwie pana Dicka.
Do najbliższych przyjaciół należał też Traddles. Pamiętałem dobrze, ile mu zawdzięczam, pamiętałem braterską jego pomoc i starałem się teraz spłacić ten dług delikatnie, ażeby nie urazić jego uczuć.