Strona:PL Karol Dickens-Dawid Copperfield 197.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W każdym razie może to dobrze: pan Micawber będzie miał byt zapewniony i przestanie obciążać biednego Traddlesa, a tam może być pożyteczny. Ma śmieszności, lecz jest uczciwym człowiekiem, tylko — czy zrozumie zawsze, o co chodzi?
Praca nad stenografią pochłaniała mi wszystkie wolne chwile: nie miałem pojęcia, że to rzecz tak trudna, a teraz dochodziłem chwilami do rozpaczy. Niepodobna, żebym się tego nauczył, żebym spamiętał wszystko! Ogarniało mię zniechęcenie. Ale wtedy stawała przede mną postać Dory i wstydziłem się za owego robotnika, który poszedł z siekierą, żeby zwalać twarde drzewa przeciwności, i już traci odwagę.
Więc pracowałem dalej i mężnie, i zawzięcie, a poczciwy Traddles nie pytał złośliwie, czy prędko się wybierani na posiedzenie parlamentu.
W domu miałem wygody większe niż poprzednio. Ponieważ mieszkanie było zapłacone jeszcze pół roku naprzód, więc babka w niem została razem ze mną i tak je urządziła, że stało się milsze i większe. Każdy miał tu swój kącik, i nikt nikomu nie przeszkadzał, a że Peggotty na parę tygodni wyjechała do brata, więc miss Betsy z panem Dickiem objęła całe gospodarstwo i wszystko szło jak z płatka.
Nakoniec odebrałem bilecik od Dory. Była w Londynie i wzywała mię na wieczór.
Natychmiast zawiadomiłem doktora, że dzisiaj przyjść nie mogę, i pośpieszyłem do niej.
Powitała mię śliczna, radosna, wesoła, tupiąc na Gipa, który nie przestawał szczekać, i śmiejąc się ze szczęścia, że jesteśmy razem.
W ten cudny nastrój dziecka, które nie znało życia, rzuciłem bez namysłu zapytanie, dręczące mię tak długo niepokojem.
— Doro, najdroższa Doro, mój aniele, czy będziesz kochała nędzarza?