Strona:PL Karol Dickens-Dawid Copperfield 177.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ludzkich jest w posiadaniu dokumentu, który pogrąży w nicość tak niżej podpisanego, jak przezacnego członka prześwietnej izby sądowej, Tomasza Traddlesa, któremu winien jestem 24 f. 4 sz. 9½ d.

Przyjm więc, drogi przyjacielu, ostatni uścisk dłoni od człowieka, którego przysypie wkrótce szara ziemia.
Wilkins Micawber


Zasmuciłem się za Traddlesa, któremu widocznie groziła licytacja skromnych jego ruchomości. Postanowiłem pomówić z nim o tem.
Odwiedziłem Traddlesa i przyznał się do podpisania dwu weksli Micawbera. Groziła mu rzeczywiście licytacja. Przyrzekł sobie, że odtąd zamknie pieniężne stosunki z sąsiadem, któremu dostarczał stale łatwej pracy kopjowania, przepisywania. Lecz Micawber wykonywał ją niedbale, jako nieodpowiednią dla niego, lekceważył i zaniedbywał, a nie ograniczał wydatków na drobne przyjemności życia, które miały osładzać smutną egzystencję rodziny.
Dnia pewnego zjawił się Steerforth, wesoły, uśmiechnięty, bardzo zadowolony, gdyż wyjeżdżał na czas jakiś zagranicę, czego oddawna pragnął. Opowiadał o sobie i swoich rozrywkach, śmiał się, przypominając niefortunną bibkę, zwłaszcza, że zauważył moje pomieszanie, nazywał mię stokrotką i fiołkiem.
Chciałem zmienić przedmiot rozmowy i zawołałam żywo:
— Wiesz, odnalazłem jeszcze jednego kolegę, zgadnij kogo.
— Ani myślę łamać sobie głowy — oświadczył wesoło. — Z Salem House? Nic tam nie było porządnego.
— Złoty chłopiec!
— Wątpię. Daleko prędzej golec i zapewne nudny.
— Traddles! — zawołałem z triumfem.
— Traddles? Cóż to za jeden?
— Traddles. Nie pamiętasz? Pokutował za innych i miał najlepsze serce. Taki wysoki, blondyn.