Strona:PL Karol Dickens-Dawid Copperfield 154.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wie po ramieniu. — Jesteś jeszcze jak wiosna, więc cię uszczęśliwia wszystko. Świat dla ciebie to puhar rozkoszy nietknięty,
— A dla ciebie? — spytałem zadziwiony.
Machnął ręką.
— Widzisz, Fiołku — rzekł — to wyczerpuje się prędko, a potem... coraz trudniej o coś nowego. Gdzie stoisz?
— W tym hotelu.
Steerforth zadzwonił, kazał przynieść moje rzeczy do numeru obok swojego, i jak tam, w Salem House, przegadaliśmy całą noc do świtu.
Bo tyle rzeczy miałem do opowiedzenia, tyle rzeczy! Chociaż nie wszystko, nie wszystko. On niewiele opowiadał mi o sobie.
Uczęszczał niby do Oxfordu, ale bogaty panicz nie miał zamiłowania do nauki, bawił się nią chwilami, a właściwie szukał coraz nowej zabawy. Świat był otworzony dla niego. Rozrywki, przyjemności — to cel życia. Reszta dla tych, co pracować muszą.
— A sława — zapytałem, zaskoczony jego poglądem, którego nie rozumiałem w zupełności, ale który budził we mnie lęk i smutek.
— O romantyczny Pierwiosnku! — zawołał. — Niechaj służy tym wszystkim, którzy jej pożądają, a nie mają może nic więcej. Co do mnie, nie wiedziałbym, co począć z tym naddatkiem.
Oświadczył mi, że jutro zabierze mię z sobą do matki, która ma rezydencję wpobliżu Londynu, a potem zobaczymy. Miałem ochotę namówić go, aby jechał ze mną, ale pozostawiłem to na później i udałem się z nim nazajutrz do siedziby jego matki pod Londynem.
Pani Steerforth przyjęła mię bardzo serdecznie, wdzięczna za przywiązanie, jakie okazywałem jej synowi. Podziwiałem wspaniały pałac, staroświeckie komnaty i sprzęty, nadewszystko jednakże pokoje Steerfortha piękne, zaciszne,