Strona:PL Karol Dickens-Dawid Copperfield 138.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kich, czy tylko dla mnie? Chyba dla mnie jednego i nie znam przyczyny. Bo cóż mogę zarzucić temu chłopcu oprócz braku urody?
A to dziwne, bardzo niemiłe uczucie zbudziło się od pierwszej chwili, od pierwszego wejrzenia.
Kiedy wózek babki zatrzymał się pierwszego dnia przed domem, chciałem wyskoczyć prędko, żeby otworzyć bramę, wtem w oknie parterowej kancelarji zobaczyłem jakgdyby trupią głowę. I zanim zrozumiałem, co to znaczy, już ta sama twarz ukazała się przed nami na ulicy. Urja jest wysokim, może 15-letnim chłopcem, bladym i rudowłosym z krótko ostrzyżoną głową, z oczami o czerwonawych połyskach, jak u białego królika, pozbawionemi rzęs i brwi. Zaraz mi przyszło na myśl, czy on może w nocy zamknąć oczy, lecz zapomniałem o tem, uderzony dziwacznością jego ruchów. Otwierając bramę, wyginał się, pochylał, wił w jakiś szczególny sposób, niby w powitalnych ukłonach.
— Urja Heep (Hip) — rzekła babka — czy zastałam pana Wickfielda?
Zginając się prawie do ziemi, zapewniał, że wszyscy są w domu, potem zajął się naszym koniem.
Nie mogłem przyzwyczaić się do tej postaci, choć widywałem go codzień. Pracował w kancelarji tak gorliwie, że zastawałem go, idąc do szkoły i wracając wieczorem ze spaceru. Nie mogłem powiedzieć sobie, że go stanowczo nie lubię, bo za co? Lecz widok jego był mi zawsze przykry, a dotknięcie wilgotnej, zimnej ręki przejmowało dreszczem odrazy.
O tem nie mówiłem Ani: wstydziłem się tego uczucia.
Lubiłem wieczorami po herbacie wybiegać na puste i ciche ulice, patrzeć na stare domy w słabem oświetleniu olejnych latarni lub skąpane w blasku księżyca, i snuć o nich dziwne powieści. Niekiedy opowiadałem je Ani.
Pewnego dnia, wracając z takiej wieczornej wycieczki, zastałem Urję jeszcze w kancelarji.