Strona:PL Karol Dickens-Dawid Copperfield 136.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



CZĘŚĆ II.

MŁODOŚĆ.

XI. SZKOLNE CZASY W CANTERBURY.

Szczęśliwie i spokojnie płynęło mi życie w cichym domu pana Wickfielda. Wszystko tu się składało na ułatwienie pracy: i cisza, i swoboda, i dobroć pana domu, i rozsądek kochanej Ani. Stała się dla mnie siostrą i nie mieliśmy przed sobą tajemnic, a z każdym rokiem lepiej się przekonywałem, jak dalece można jej ufać, polegać na jej zdaniu.
Nawzajem opowiedzieliśmy sobie dzieje swego dzieciństwa. Nie ukrywałem nawet przed nią „interesu“ pana Murdstone i nie wstydziłem się tych chwil bolesnych, wiedziałem, że mię zupełnie rozumie, że przez to właśnie stałem się jej bliższy.
Od niej się dowiedziałem, że nie znała matki, że także ją odwiedza na cmentarzu. Ojciec zato kocha ją bardzo, żyje wyłącznie dla niej, o nią się tylko troszczy i dla niej pracuje, ona odpłaca mu równą miłością.
Miłość ojca i córki wzruszała mię zawsze, ile razy na nich patrzyłem. Myślałem wtedy, jak wielkiem jest szczęściem mieć jedno serce tak sobie oddane. Lecz narzekać nie śmiałem, czułem, że nie mam prawa: a babka? a Peggotty?
Pochłaniała mię także szkoła i koleżeństwo. Pan Wickfield sam nazajutrz po przybyciu mojem do Canterbury zaprowadził mię do zakładu dr. Stronga i przedstawił dyrektorowi.