Strona:PL Karol Dickens-Dawid Copperfield 125.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Żaneta! Osły!
Na ten krzyk zadudniało gwałtownie po schodach i koło okna mignęła Żaneta, biegnąc tak szybko, jakby dom stał już w płomieniach. Za nią wybiegła babka. Podniosłem się i przez okno zobaczyłem dziwaczną scenę. Żaneta trzymała za uzdę dwa osły, na których siedziały jakieś młode damy, a babka uganiała się za trzecim, na którym jakiś chłopiec deptał „świętą“ łączkę.
I nie wiem do tej pory, czy łąka przed domem była własnością babki, czy tylko uważała ją za swoją, dość, że wojna o przejazd po zielonym kobiercu przed jej domem stanowiła bezustanne urozmaicenie cichego życia w tym domku. I nie było czynności, zajęcia lub pracy, od którejby nie odrywali się wszyscy na okrzyk miss Betsy: — Osły! — Zdaje mi się, że chłopcy, mający do wynajęcia te zwierzęta, robili sobie poprostu uciechę z namiętności mojej babki w tym kierunku i umyślnie prowadzili tędy przyjeżdżających. I teraz właśnie odbywała się najgorsza utarczka z chłopcem. Miss Betsy usiłowała dosięgnąć go długą laską, a on umykał zręcznie i śmiał się z jej zamiarów.
Kąpiel była dla mnie ogromną rozkoszą. Potem babka z Żanetą ubrały mię w koszulę i spodnie pana Dicka, owinęły kilku szalami, napoiły gorącem mlekiem z przewyborną bułką i położyły na sofie. Byłem tak osłabiony, że zaledwie włóczyłem nogi, to też z miłem uczuciem ciepła i spokoju zasnąłem prawie natychmiast.
Kiedy się obudziłem, był już wieczór. Miss Betsy i pan Dick siedzieli przy herbacie i rozmawiali, a właściwie babka mówiła, a pan Dick odpowiadał na pytania. Poruszyłem się i w tej chwili oboje zwrócili się do mnie. Miss Betsy zadzwoniła na Żanetę, która przyniosła mi pieczone kurczę i doskonały pudding. Siedziałem obok babki i jadłem niezgrabnie, bo ręce miałem drżące, jakby przetrącone, ale nie gniewała się na mnie. Podano mi herbatę i kawałek ciasta, a jednocześnie babka zażądała, abym jej opowie-