Strona:PL Karol Dickens-Dawid Copperfield 124.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Dawidzie Copperfieldzie — powtórzył pan Dick z przekonaniem.
— To syn jego — mówiła babka. — Podobny do ojca, o ile tylko może być podobny, będąc jednocześnie podobny do matki.
— Do matki — powtórzył pan Dick zadowolony.
— A teraz — rzekła babka — jako człowiek rozsądny, powiedz mi, panie Dicku, co z nim zrobić? Uważaj: co z nim zrobić?
— Co z nim zrobić? — powtórzył pan Dick, marszcząc czoło i patrząc na mnie niezdecydowanym wzrokiem. — Jabym, jabym go umył — rzekł nareszcie.
— Otóż to! — zawołała babka uradowana. — Żaneto, kąpiel. Pan Dick rozkazał. Słyszałaś?
Słuchając tej rozmowy, uspokajałem się potrochu, do czego pomagała mi ciekawość. Leżąc wygodnie, pokrzepiony mlekiem, którego smak wyborny czułem w ustach, z niewymowną rozkoszą patrzyłem na ten czysty pokój, w którym najmniejszy drobiazg świadczył o wyszukanym porządku. Białe firanki, kwiaty, piękne sprzęty, czyste, świeże powietrze, płynące od morza, pieściły wszystkie zmysły. Na tem tle rysowała się wysoka, sztywna, lecz piękna postać ciotki czy tam babki, z gładko uczesanemi siwemi włosami, w ciemnej sukni z woreczkiem nieodstępnym w ręku, chodząca po pokoju krokiem energicznym i rzucająca na mnie szybkie i stanowcze, ale jakieś dobre spojrzenia. Dalej pan Dick, figlarnie uśmiechnięty, z twarzą rumianą i spojrzeniem dziecka, pomimo siwych włosów przypominający mi kolegów ze szkoły pana Creakle. Wreszcie Żaneta, młoda i ładna dziewczyna, tak czyściutko ubrana, jak pan Dick, babka i wszystko w tym domu.
Odetchnąłem głęboko z uczuciem rozkoszy. Żaneta już zamknęła drzwi za sobą, aby wypełnić rozkaz i przygotować mi kąpiel, kiedy rozległ się nagle pełen oburzenia, donośny głos miss Betsy.