Strona:PL Karol Dickens-Dawid Copperfield 065.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i młoda, bardzo ładna panna Creakle. Człowiek z drewnianą nogą zatrzymał się o parę kroków.
— Aaa! — sapnął pan Creakle jakimś przyduszonym głosem. — To młodzieniec, któremu trzeba przytrzeć zęby! Odwróć go.
Człowiek z drewnianą nogą odwrócił mię szybko plecami do niego i trzymał dosyć długo, ażeby dyrektor mógł się przyjrzeć mojej karcie, potem znowu postawił mię w pierwszej pozycji.
Teraz spostrzegłem, że pan Creakle miał głowę łysą pośrodku, a włosy od skroni zaczesane z obu stron wgórę, nos bardzo mały i bardzo szeroki, lecz największe wrażenie zrobiła na mnie okoliczność, że ten okropny człowiek nie miał głosu.
Nie miał głosu. Z czerwonych, jakby krwawych ust jego wychodził jakiś przytłumiony i bezdźwięczny szept, przyczem za każdym razem nabierały mu na skroniach, niby sznury, grube, ciemno-sine żyły.
— Jaki raport? — zwrócił się do odźwiernego.
— Nic takiego dotąd — odparł mój dozorca z widocznem niezadowoleniem. — Nie miał, widać, jeszcze okazji.
Skrzywione usta pana Creakle zdradzały wyraźnie naganę za te słowa, lecz pani Creakle, którą w tej chwili spostrzegłem, uśmiechnęła się do mnie i spojrzała bardzo życzliwie.
— Zbliż się! — sapnął pan Creakle.
— Zbliż się! — powtórzył głośniej człowiek z drewnianą nogą.
Postąpiłem krok naprzód.
— Mam szczęście osobiście znać twego ojczyma — rzekł pan Creakle, gwałtownie chwytając mię za ucho, w którem uczułem nagle ból dotkliwy. — Niepospolity człowiek! Człowiek z charakterem! Ho, znam go dobrze i on zna mię także! A ty znasz mię, młodzieńcze? — dodał, pociągając mię silniej za ucho.