Strona:PL Karol Dickens-Dawid Copperfield 061.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

brzydkim, bez żadnych ozdób i dziwnie posępnym. Przytem zdumiewała mię zupełna cisza: czy podobna, ażeby w szkole nie było słychać chłopców?
Zwierzyłem się panu Mell z tych wątpliwości. Przystanął i patrzył na mnie ze zdziwieniem. Czyż nie wiem, że to miesiące wakacyj? Że chłopców w szkole niema? W Salem-House niema nikogo, bo pan Creakle (Krikl) właściciel, wyjechał z żoną i córką nad morze, więc mnie przysłano tu tylko za karę, ponieważ źle się sprawowałem w domu.
Mówił to wszystko spokojnie, z dobrocią, jakby nic go nie obchodziło moje sprawowanie w domu, i dzięki temu nabrałem do niego ufności.
Nauczyciel otworzył drzwi ogromnej sali i wpuścił mię do klasy, sam zaś z butami w ręku udał się na górę.
Przystanąłem u progu, zgnębiony tym widokiem. Wielka, posępna, słabo oświetlona sala, trzy rzędy niskich stołów i sześć rzędów ławek, na brudnej i zakurzonej podłodze pełno skrawków papieru i śmieci, to samo na stołach i ławkach, wszędzie ślady rozlanego atramentu, które na ciemnych ścianach tworzą całe mapy. W oknie maleńka klatka z nieszczęśliwym ptaszkiem, który, ćwierkając jakoś żałośnie i cicho, skacze i zeskakuje z drewnianego pręcika, ciągnącego się wzdłuż więzienia. Powietrze duszne, ciężkie, pełne kurzu, zapachu zgniłych jabłek i stęchlizny.
Odważyłem się wreszcie postąpić kilka kroków i na najbliższym stole ujrzałem spory karton, na którym wyraźnem pismem napisano: „Ostrożnie, bo kąsa“.
Wskoczyłem na stół w mgnieniu oka, pewny, że gdzieś wpobliżu kryje się pies złośliwy. Oglądałem się trwożnie dokoła, gdy pan Mell wszedł do klasy.
— Co to znaczy? — spytał poważnie.
— Przepraszam pana — rzekłem, czerwieniąc się mocno — ale ten pies... ja się boję...
— Jaki pies? Gdzie?
— Nie wiem, ten, co kąsa...