Strona:PL Karol Dickens-Dawid Copperfield 039.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jak dawniej, kiedy nagle przed furtką zatrzymał się powóz i pan Murdstone wyszedł na spotkanie gościa.
Mama szła za nim, ja za mamą. Gdy ojczym szybko zbiegł po schodkach do ogrodu, mama odwróciła się nagle, serdecznie, mocno przycisnęła mię do serca i szepnęła, że powinienem kochać i słuchać jej męża. Mówiła to nieśmiało, jakby w tajemnicy, z pośpiechem i obawą. Wyszła natychmiast za nim do ogrodu, ale jeszcze trzymała mię za rękę, kryjąc to poza sobą.
Miss Murdstone była wysoka, poważna, miała bardzo czarne włosy, czarne oczy i zdawała się bardzo podobna do brata. Przywitała się z mamą, potem spojrzała na mnie surowemi oczami.
— Twój pasierb? — zapytała.
— Nasz Dewi — rzekła mama z nieśmiałym uśmiechem i poruszyła rękę, jakby chciała położyć ją na mojej głowie.
Lecz pan Murdstone spojrzał, ręka mamy opadła, a twarz zarumieniła się i posmutniała.
— Wogóle nie lubię chłopców — odezwała się miss Murdstone. — Jak się masz, Dewi — i podała mi rękę.
— Dziękuję — odpowiedziałem i ukłoniłem się jakoś niezgrabnie.
— Brak wychowania — rzekła, spoglądając z powagą na brata.
Mama zaprowadziła miss Murdstone do pokoju, w którym miała zamieszkać, a ja skorzystałem z tego i pobiegłem nakoniec do Peggotty.
Nazajutrz zajmowano się mną mało, z czego byłem zadowolony, gdyż w obecności pana i panny Murdstone traciłem zupełnie swobodę, ich obecność ciążyła na mnie, niby jakieś okropne więzy, i odgradzała mię od mamy jakimś murem.
A tymczasem miss Murdstone nietylko, że nie odjeżdżała, ale widoczne było, że ma zamiar zostać na zawsze.
Wstawała pierwsza w domu i wiedziała wszystko, co