Strona:PL Karol Dickens-Dawid Copperfield 028.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

a na małym stoliku błękitny kubek z kwiatami. Ściany były tak białe, a pokrycie na łóżku tak jaskrawe, że musiałem mrużyć oczy, patrząc na nie.
Jedna rzecz wszakże dziwiła mię najbardziej od początku w tym zachwycającym domku, to szczególny i dziwnie mocny zapach ryby. Po bardzo krótkim czasie, gdy wyjąłem chustkę z kieszeni, pachniała tak, jakgdybym zawinął w nią raka.
Powiedziałem to pocichu Peggotty.
— Nie dziw się — odpowiedziała. — Mój brat jest rybakiem, łowi ryby i raki morskie, które następnie sprzedaje. Ryby i raki także stanowią tutaj główne pożywienie, suszą się tu na słońcu, a koło domu znajdziesz pełno muszelek i skorup.
Zrozumiałem sprawę dokładnie i nie dziwiła mię więcej.
Na progu tego domku powitała nas bardzo uprzejmie kobieta w dużym białym fartuchu, którą widziałem zdaleka, siedząc na ramionach Chama. Obok niej stała prześliczna dziewczynka w niebieskich paciorkach na szyi, imieniem Emilka. Chciałem ją pocałować, lecz uciekła.
Usiedliśmy do stołu i podano obiad: małe rybki gotowane, kartofle i masło, wszystko wyśmienite. Mnie Peggotty nałożyła cały talerz i zajadałem z ogromnem zajęciem, kiedy wszedł jakiś człowiek o łagodnej twarzy, lecz cały zachlapany błotem.
Peggotty się zaśmiała, on ją poklepał po twarzy, a potem pocałował, z czego domyśliłem się zaraz, że musi być jej bratem. Znał mnie także (nie wiem skąd), gdyż zaraz się przywitał i powiedział uprzejmie:
— Prosto tu u nas, Dewi, aleśmy ci radzi i chcielibyśmy bardzo, żeby ci dobrze było.
Podziękowałem grzecznie i odpowiedziałem, że musi mi być dobrze w tak prześlicznem miejscu.
Pan Peggotty był rad niezmiernie, lecz nim usiadł do stołu, musiał umyć się przedtem w całym kotle gorącej