Strona:PL Karol Dickens-Dawid Copperfield 023.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cie. A oprócz tego jest tam przecie morze, statki, łódki, rybacy, bawiłbyś się z Chamem.
Cham to był jej bratanek.
Propozycja Peggotty była tak olśniewająca, że nie śmiałem wierzyć, aby się ziścić mogła. Zrobiło mi się ogromnie gorąco, ale pomyślałem o mamie. Czyby mię puściła z Peggotty?
— Mama nie pozwoli — odezwałem się, tłumiąc westchnienie.
— Kto wie — odparła, lekko ruszając ramionami, z dziwnym wyrazem twarzy. — Chcesz, to zapytam, jak tylko powróci dziś jeszcze.
Przeraziłem się prawie tym pośpiechem.
— Dobrze — rzekłem niepewnym głosem. — Ale cóż się stanie z mamą? Nie może tu być sama w pustym domu.
Peggotty bardzo długo i uważnie oglądała pończochę, wsuniętą do cerowania na rękę, zdawało się, że koniecznie chce w niej znaleźć dziurę.
— Czy słyszysz? — powtórzyłem. — Mama nie może przecież zostać sama.
— Pocóż ma zostać sama? — odezwała się wreszcie Peggotty. — Może się także wybrać na wizytę. Tyle ma znajomych.
— To prawda! — zawołałem. — Jeśli mama zechce, jeśli mama pozwoli... Ach, to będzie dopiero prawdziwa przyjemność!
Naturalnie musiałem czekać, aż powróci, aby tę sprawę załatwić odrazu, i chyba jeszcze nigdy nie oczekiwałem jej z takiem upragnieniem.
Nadeszła wreszcie i pozwoliła odrazu, nie okazując nawet wielkiego zdziwienia. Byłbym się nad tem może zastanowił, gdyby projekt wycieczki nie pochłonął mię tak całkowicie, gdybym mógł jeszcze myśleć o czem innem.
Wszystko układało się tak dziwnie prędko. Mama dała pieniądze na moje życie i podróż, Peggotty układała w nie-