Strona:PL Karol Bołoz Antoniewicz-Bielany 12.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Za wzór pózniéysze obrało go plemie,
Uczniów, co w sercu kryiąć klejnot drogi
Radośnie rodzinne porzucali progi;
I dzis nie ieden, ieszcze z świata znika,
I życie wpuszczy wiedzie pustelnika!
Burzą zdradliwą po morżu miotany,
Chcesz port pewny znaleść? — uchodz na Bielany! — —
Dzien schodzi za dniem w iednostaynem kole,
Łzy nie wyciska, nie roziątrza bole,
Echo o iednéy trącone godzinie,
Przerywa ciszę, i po skałach ginie,
Tęczą nadziei, niebieskie sklepienie,
Tam nie raz serca wznosi się westchnienie,
Oko na iasnym spoczywa blękicie,
Gdzie wiara wieczne zapowiada życie!
I dla mnie w krótce ięknie dzwón grobowy! — — —
Panie ty rozkasz, ia zawsze gotowy;
Niech się me oczy powleką zasłoną,
Niechay mnie w zimne spuszczą ziemi łono,