Strona:PL Karel Čapek-Boża męka.pdf/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Z oddali płynął ku niemu melodyjny motyw wyższego głosu.
Cicho szedł Jewiszek za wysokim, posępnym mężczyzną, który z bezwzględną pewnością odszukiwał w ciemności drogę, której nie znał; tymczasem on, Jewiszek, który był tutaj, jak u siebie w domu, stokroć razy mylił się i potykał, spodziewając się zakrętu drogi tam, gdzie go wcale nie było, albo prostego kierunku w tem miejscu, gdzie za pierwszym krokiem zleciałby ze skały.
Skąd ci mają tę swoją pewność — zastanawiał się Jewiszek — Slawik, żądny poznania, komisarz, który może rozkazywać — (jakąż więc dla człowieka pewnością jest władza) — i Pilbauer pełny poddania się; skąd ci mają swoją pewność, gdy — ja nie mam spokoju.
Piękno nie daje mi spać, nie daje mi spokoju; nigdy nikomu nie daje pewności.
Raczej być dedektywem! — przemknęło tęsknie przez głowę Jewiszka. — A jeżeli już trzeba szukać, to przynajmniej niczego nadludzkiego, przed czem musiałby człowiek uciekać! Przecież i ja gonię za czemś! — przyszło mu na myśl — tu i tam znajdę ślad, albo usłyszę echo, ach wiecznie oddalający się oddźwięk czegoś doskonałego! Anioła, który śpiewa!
— Co pan śpiewa? — zapytał Pilbauer nagle.