Strona:PL Karel Čapek-Boża męka.pdf/78

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

potem znów cierpiał z powodu brusowatego przejścia do czynu, zbyt wielkiej szybkości działania i bezładnego ujęcia całej akcji.
Nieomal z podziwem myślał o chwilach, w których działał sam; tyle w nich znajdował zupełnie osobistego i łączącego się tempa, że teraz z trudem poznawał samego siebie w nierytmicznem, porywającem, zbiorowem działaniu, którego był uczestnikiem. Było mu ciężko i ciemno.
W jednej z najgorszych chwil całego pościgu, potykając się w nocy na szczycie góry, poczuł tęsknotę sytuacji; myślał wtedy o żołnierzach, o nieprzeliczonych zastępach wojska, o małym oddziale, czekającym na rozkaz, o małym patrolu, który ściga zbrodniarza po górach, o zbrodniarzu istocie samotnej i dziwnej, która z samotności swej czerpie nie wiem jaką przewagę, myślał też o sobie samym.
Wtedy usiadł na kamieniu i pisał swem drobnem, ciasnem, szybkiem pismem na karteczce w notesie:
„Istota organizacji: zrobić z ciebie bryłę. Jesteś ciałem wykonawczem, kierowanem cudzą wolą; jesteś cząsteczką a zatem rzeczą stanowczo zawisłą. Uznawszy wodza, przeniosłeś motywy i cel, wolę i rozstrzygnięcie na niego, a tobie nie pozostaje nic innego, jak