Strona:PL Karel Čapek-Boża męka.pdf/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

u podnóża najwyższej góry w tej okolicy, słynna z cudownych, cały rok trwających deszczów.
Ale gdy tam dojechali dowiedzieli się, że nieznany olbrzym przed jakąś godziną zeszedł po schodach z góry, zażądał rachunku i odszedł ścieżką, która prowadzi na wierzchołek góry do pustelni. Odszedł w tym czasie, gdy dziewięciu mężczyzn naradzało się nad tem w jaki sposób zabrać się do nieznajomego. Widziała go tylko pokojówka gdy odchodził i uciekła.
Dziewięciu mężczyzn otoczyło komisarza; byli to gajowi, letnicy, domownicy i między nimi jeden mały człowieczyna w okularach, który się przyczepił do Slawika. Był to skrzypek kompozytor Jeriszek, który tu przepędzał lato, umierając z nudów w odziedziczonym domeczku, w którym się urodził.
— Dlaczegoście go puścili? — krzyczał komisarz.
— Nie mieliśmy czasu!
— Nie mogliśmy się jakoś porozumieć!
— Baliśmy się go, — wydychnął Jewiszek poufale.
Komisarz nachylił się do Slawika:
— Nie byli — krótko mówiąc — zorganizowani.