Strona:PL Karel Čapek-Boża męka.pdf/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Jezu Bożego pokoju, zmiłuj się nad nami!
— Przez tajemnicę świętego Wcielenia Twego, wybaw nas Panie!
— Przez mękę i skonanie Twoje, wybaw nas Panie!
Monotonnie i mechanicznie jak krople albo sekundy padają słowa modlitwy.
Jest to wołanie, które nie ustaje, ale aż do upojenia wraca, jakby mierzyło głębię żałości.
Jest to wykrzyk bólu, który za każdem powtórzeniem się wpływa w bezbrzeżną i przedziwnie nudną jednostajność zastałego smutku.
Za każdem „Jezu“, za każdym powrotem staje się żałość cichsza, coraz bardziej stężała. Wykrzyk za wykrzykiem około tej żałości buduje niezmierne osamotnienie i próżnię. Rozmiary chwil rosną, tak jak rośnie głębia pod rytmicznem wierceniem studniarzy.
Cała przytomność rozwiała się a męcząca bliskość rzeczy ustąpiła i oddaliła się; a jak w bezgranicznym, próżnym przestworze, tak w zdrętwiałej świadomości, w której nie ma żadnej myśli, podzwania ustawicznie:
„Jezu, zmiłuj się nad nami!“
Każde słowo modlitwy tajemne jest i ulatuje w nieskończoność; nie lamentuje, ani nie skarży się, nie obejmuje i nie wysławia bólu człowieka — ale ulatuje w nieskończoność i zabiera z sobą ludzkie cierpienie.