Strona:PL Karel Čapek-Boża męka.pdf/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rzył się. Ale zanim śnieg stajałby pod kolanami pana — przestałby pan wierzyć w cud i pomyślałby, że śmierć była tylko pozorna. Tu właśnie niema nic pozornego. Tutaj — przypuśćmy — zdarzył się cud w najbardziej uproszczonych warunkach, w takich, w jakich się robi fizyczny eksperyment.
— Możebym nawet nie uwierzył w to wskrzeszenie — prawda! — ale i ja chcę być zbawiony i czekam na cud — — — na coś, co przyjdzie i odmieni moje życie. Ten ślad ani mnie nie nawróci, ani nie zbawi, ani z niczego mnie nie wywiedzie. Dręczy mnie tylko. Nie mogę się pozbyć myśli o nim. Ale ja mu nie wierzę. Cud zaspokoiłby mnie, ale ten ślad jest tylko pierwszym krokiem do niepewności. Byłoby lepiej, gdybym go był nie zauważył.
Obaj milczeli długo.
Znów zaczął sypać śnieg — coraz gęstszy.
— Przypominam sobie — zaczął Boura — tak! u Hume’a czytałem również o samotnym śladzie w piasku. Więc ten — nie jest pierwszy. Sądzę, że naliczyć moglibyśmy ich tysiące, ale niezmiernie jest mało takich, które nas nie dziwią, gdyż jesteśmy przyzwyczajeni do pewnych prawideł. Ktoś inny nie zwróciłby może nawet na taki ślad uwagi, nie uderzyłoby go to, że jest samotny i nie pomyślałby,