Strona:PL Karel Čapek-Boża męka.pdf/209

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— W zimie śni mi się tylko woda — odezwał się chory. — To jedyny sen, który mi się śni po całych dniach i nocach, po całych miesiącach, przerywany tylko wtedy, gdy się ocknę. Dopiero w lecie mija, gdy mogę zobaczyć rzeczywistą wodę.
Lekki zawrót przymknął oczy Lhoty.
— Nie chciałbym, aby mi się śniła woda, która płynie.
— Nie, ta wogóle nie płynie — odezwał się chory. — Mnie nie śni się prawdziwa woda. Jest to wielka rzeka, która stoi bez ruchu, a po niej płyną odbicia. Biegną po niej, jak te listki, unoszone przez prąd.
— Jakie odbicia?
— Zwierciadlane obrazy rzeczy. Brzegi, które się odbijają na powierzchni. Odbicia płyną po wodzie szybko, jak fale, ale nie rozpryskują się, jak one. Może przychodzą aż z gór. Wielkie drzewa, które posuwają się cicho, koronami do dołu, jakby wisiały nad bezdennem niebem. Po tej nieporuszonej rzece płynie i niebo ze słońcem, z obłokami i gwiazdami. Widziałem płynące odbicia pagórków i wioski, zbudowanej na brzegu i ludzi. Kiedyindziej przepływa po nieruchomej powierzchni biały, samotny dom, albo tylko jedno oświetlone okno.