Strona:PL Karel Čapek-Boża męka.pdf/202

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mnie zawsze — jeżeli tylko zechcesz. Możemy się poznać i — któż to wie?
— Odjadę — powtarzał uporczywie.
— Zostań! Tak mało mam zabawy, tak mało. A taka piękna jestem. Będziesz mnie widział często, codziennie — jeżeli zechcesz — i tak zbliska. Zostań!
— Nie! — odezwał się gorąco — odjadę! Odjadę i wrócę z ustami nasyconemi morzem i obczyzną. Wrócę z inną duszą. Z duszą bez zgrozy, zdumienia i drżenia. Ze szczerą, odważną, płonącą. A może z duszą bezwstydną i niespokojną. Z duszą okrutną! Z duszą — dla ciebie! Ale wtedy — wrócę po to, aby płakały twoje najpiękniejsze oczy, aby zachwiała się twa piękność! Abym był gorszy niż ty! Abyś mnie kochała! Aby się wypełniło przeznaczenie. Abym nie bał się Boga! Abym tobie dorównał! Niema nic straszniejszego nad piękność i odwagę.
Czarne źrenice odwróciły się i czarowały miękko — do nieskończoności.
— Niech będzie! Niech się to stanie przeznaczeniem. Odjadę — abym się odważył.
— Niech pan zostanie — odezwały się porzucone siwe oczy. — Ach, niech pan zostanie! przyszłabym tu znowu w przyszłą sobotę. Kiedyś może spotkam się z panem. Nie ucieknę,