Strona:PL Karel Čapek-Boża męka.pdf/180

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Proszę zaczekać. Nie mogę tędy! Chodźmy z powrotem!
— Nie można — droga jest przed nami. Gdzie pan jest?
— Tu, w górze. A pan?
— W wodzie. Proszę tam zostać. Och! nic się panu nie stało?
— Nie. Dziękuję. Teraz jestem w dole.
— Proszę iść za mną. Tak.
Obaj mężczyźni potykali się na pochyłości. Był to przerwisty grunt, przez który iść musieli wśród tysiąckrotnych, męczących ostrożności. Były tu krzaki, przez które musieli się przedzierać, były rozległe, oddzielone łany, przez które puścili się bezwzględnie jak dziki.
Wkońcu rów i droga.
— A teraz proszę mi wytłómaczyć, — odezwał się ten, który szedł naprzód — jakim sposobem mogliśmy się wogóle dostać tam na górę?
— Nie wiem, — odezwał się drugi ściszonym nieco głosem — to doprawdy dziwne. Musiałbym rozważyć to — — Mam teraz tyle do przemyślenia!
— Proszę mi powiedzieć, co pan tam na górze odgadł, zrozumiał?
— Tak. To jest właśnie w związku z tem błądzeniem! Pewnie wpadło mi to do głowy