Strona:PL Karel Čapek-Boża męka.pdf/151

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Nie wybiegł stąd nikt na dwór? — zapytał Holeczek śpiesznie.
— Co ukradł?
— Nic. Gdzie poszedł?
— Wogóle nikt nie wyszedł, — odezwał się policjant — odkąd tu jesteśmy nikt z winiarni nie wyszedł.
— Jesteśmy tu od dziesięciu minut, — dodał drugi.
— Może jest jeszcze na dole.
— Niema, — zaprzeczył Holeczek zdumiony. — Szedł kilka kroków przede mną. Zapomniał na dole laskę.
— Laskę, — powtarzał strażnik w zamyśleniu. — Nie, nikt na dwór nie wychodził.
— Ale przecież nie mógł zniknąć, — wykrzyknął Holeczek z nagłą złością.
— Nie mógł, — potwierdził policjant łagodząco.
— Niech pan idzie na dół, — radził drugi — pada śnieg.
Uważają mnie za pijanego, — zrozumiał Holeczek — a przecie wypiłem zaledwie szklaneczkę wina. Co to jest znowu?
— Szedł kilka kroków przede mną, — objaśniał powtórnie rozgoryczony, — nie mógł się przecie tak zgubić, a gdyby wyszedł na pole, panowie byliby go widzieli, nieprawdaż?
Policjant wyciągnął swoją książeczkę: