Strona:PL Karel Čapek-Boża męka.pdf/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Aha! — uradował się Boura — to pan był! Doprawdy, bardzo się cieszę. Często myślałem o panu. A więc co, czy pan znalazł jeszcze dalsze ślady?
— Ach nie. Szukałem ich wprawdzie. Ale dlaczego nie odpowiedział pan w towarzystwie na ostatnie pytanie?
— Nie wiem, nie chciało się mi.
— Otóż mogę teraz panu powiedzieć wszystko — gdy mnie pan przekonał — zupełnie szczerze. To, co pan mówił było takie jasne! Gdy ta jeżasta maszkara postawiła panu takie niedorzeczne pytanie, chciałem wstać i powiedzieć: „Co? Przez całą godzinę słuchał pan prawdy, a teraz pan zapytuje, co to jest prawda? Słyszał pan wywody, którym nie można się sprzeciwić. Nie było w nich ani żadnego załamania, ani błędu. Nie powiedziano tu niczego, coby nie było racjonalne od stóp aż do głowy“. Dlaczego mu pan nie odpowiedział?
— Pocóż odpowiadać? — mówił Boura jakimś znękanym głosem. — Nie wiem, co to jest prawda. Wiem, że wszystko, co mówiłem, było jasne, logiczne, ścisłe i jak pan tam zresztą uważa. Ale nie było to ani jasne, ani logiczne, ani ścisłe, gdy mi po raz pierwszy wpadło do głowy. Wtedy były to pomysły tak dziwaczne, że musiałem się czasami śmiać. Sam wobec siebie robiłem wrażenie głupca. Byłem nie-