Strona:PL Karel Čapek-Boża męka.pdf/117

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Ale gdy znów zastawał Lidę taką bliską i wzruszoną, z jednem tylko zapytaniem w spojrzeniu: „co się ma ze mną stać?“ — wtedy zapominał o niemoralności i o wszystkiem innem i poddawał się chwili szczęśliwej, albo męczącej, wewnętrznie syty, czy to, gdy zabierał z sobą dotknięcie jej włosów, czy wilgotny zapach jej oddechu, który owiewał mu twarz.
Niktby się nie zdziwił, widząc ich tak zaprzyjaźnionych; ale dlaczego zmieniali swoją postawę, gdy wchodziła matka?
Holub podchwycił w oczach starej pani podejrzliwy niepokój, spojrzenie mądre i troskliwe: „jak może pan, który o tem wie?“ Natychmiast zawstydził się i opamiętał: Jestem niemoralny, nadużyłem ich zaufania, nadużyłem i tego, że Lida, podcięty kwiat znowu szuka oparcia na kimkolwiek, szuka bezcelowo, mimowoli, na ślepo.
Z przykrem brzemieniem wstydu wlókł się Holub do domu, zdecydowany na to, że już nigdy do Martinców nie wróci. Przez trzy tygodnie nie poszedł na wizytę; wkońcu przybiegł do niego młody Martinec i z całą swoją naiwną gorliwością zaciągnął go do domu, radośnie jak pożądaną zdobycz.
Matka przywitała go pojednawczem spojrzeniem — — —