Strona:PL K.F. Pasternak - Mayster Bartłomiey.djvu/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nawet Rupert chciał się uśmiechnąć, i otworzył już nawet gębę, ale w połowie uśmiechu, spójrzał na Tobiasza — gniew zawrzał w sercu i uśmiech niedokończony skonał na wargach.
— Jakże to przecie było? Panie Majstrze? zapytał Rupert.
— Oto tak — odpowiedział Bartłomiej — ten kochany pieniądz mój — tu łzy otarł rękawem — gorzko zapracowany — znowu rękaw wypełnił powinność — stał w tej szkatułce koło okna. Owej to przeklętej nocy, kiedy musiałem dzwonić zę-