Strona:PL K.F. Pasternak - Mayster Bartłomiey.djvu/063

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się, wytężały się wszystkie żyły; nic nie czuł, nic nie widział, nic nie słyszał, tylko harmonią, której wyobraźnia dodawała wdzięku.
Lecz nagle, arfa ustała, a Tobiasz zleciał z nieba na ziemię, opuścił ręce i oglądał się w około z podziwieniem.
— Czy już dosyć — moje serce? zapytała Hersylia.
— Dosyć! rzekł z cicha wzdychając Tobiasz — dziś ja grać będę jeszcze u Kazanowskich wieczorem.
— Więc się dziś wcześnie rozłączym! rzekła smutno Hersylia.